cze 02 2005

JAK KOCHA SERCE


Komentarze: 8

Jak kocha serce???

 

            Serce – zwyczajny organ w ciele, służący do pompowania krwi... Ale nie tylko! Sercem kochamy. Jest to oczywiście metafora. Czemu akurat serce? – Nie wiem. Być może dlatego, że serce to najważniejszy organ, bez którego nie moglibyśmy żyć. Mnie jednak zastanawia to JAK „kocha” serce.

            Wyobraźmy sobie taką sytuację: On ją kocha, Ona jego nie. On się o nią stara, zabiega o jej względy, Ona mu na to pozwala. On jej wyznaje miłość, Ona, że ma kogoś innego...

 

            Co On wtedy czuje??

 

            Twierdzi że jej nienawidzi i że nie chce jej więcej widzieć. Po jakimś czasie ponownie się zakochuje – tym razem szczęśliwie.

 

            Czy to jednak oznacza, że przestał kochać tą pierwszą dziewczynę??

 

NIE!!!

 

            Zdawało by się, że nie można kochać dwóch osób jednocześnie. Błąd!!! Wyróżniamy przecież kilka rodzajów miłości:

-          miłość do rodziny

-          miłość do przyjaciół

-          miłość do „tej drugiej połowy”

-          miłość do eks „drugiej połowy”

 

Jak to możliwe??

Tak samo, jak nigdy nie zapomina się pierwszej miłości!

Zawsze gdy rozpada się związek, każda ze stron zostaje w pewien sposób zraniona, co w rozwinięciu naszej metafory oznacza, że zranione ich serca. Jak każdy wie, czas leczy rany. Drobne rany goją się całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, co w sensie miłosnym oznacza, iż uczucie nie było prawdziwe. Jeśli się kogoś naprawdę kochało, rany są dużo głębsze. Rany takie pozostawiają blizny. Nasuwa się myśl, że nie można kochać czegoś, co przypomina nam o bólu i cierpieniu. Każda blizna ma jednak swoją historię. Nie przypomina więc ona tylko o punkcie kulminacyjnym, ale o całym związku. A w każdym związku są też dobre chwile – dlatego kochamy blizny, a tym samym osoby, przez które te blizny powstały... Kochamy jednak te osoby z czasu, kiedy byliśmy z nimi szczęśliwi.

 

            Wymieniłem cztery rodzaje miłości i zaczęło mnie zastanawiać, jak serce może je wszystkie pogodzić. Na początku pomyślałem, że serce jest czterodziałowe, więc na każdy rodzaj miłości przypada jedna część. Taka odpowiedź mnie jednak nie usatysfakcjonowała. Przecież miłość do „tej jedynej” nie jest równa miłości do rodziny czy przyjaciół – jest większa!!

Coś więc w mojej teorii się nie zgadzało. Wkrótce zdałem sobie sprawę z tego, co jest w jego wnętrzu, ale także to, co jest poza nim. Przecież nasze „eks” to blizny, a blizny są NA sercu! Idąc tym tropem ustaliłem...

...CO JEST CZYM

 

„Ta jedyna” – to krew, bo bez niej nie można żyć.

„Eks” – blizny (już uzasadniłem).

Przyjaciele – to opatrunki na sercu, są zawsze gdy ich potrzebujemy.

Rodzina – jest jak organizm, dzięki niemu serce może prawidłowo funkcjonować i rozwijać się.

 

poeta777 : :
louis vuitton
30 stycznia 2010, 08:50
natura wpompowała nam ten stan,co by kod DNA był przekazywany w sposób niezakłucony,a proces ewolucji płynął bezwiednie.
watches
30 stycznia 2010, 08:50
x0130by kod DNA był przekazywany w sposób niezakłucony,a proces ewolucji płynął bezwiednie.
04 czerwca 2005, 22:26
I dobrze robisz. Ja w sumie wariatem jestem, czasem nie potrafie wyciągać wniosków. Ale staram się żyć odczuciami, nie nauką. Za obrone nie ma za co. Poskramianie tego pana to sama przyjemność. Jednakże odwiedzając bloga zdążyłeś chyba zauważyć że wynikła z tego niezwykła konwesacja, która początek wzięła właśnie na łamach Twojego bloga. Ale... Cała przyjemność po mojej stronie ;)
04 czerwca 2005, 21:38
Witam! Muszę przyznać że jestem mile zaskoczony. prawdę powiedziawszy nie spodziewałem sie, że ktokolwiek odwiedzi mojego bloga... a już tym bardziej, że go skomentuje:)

no to po kolei

DonMario: doskonale zdaje sobię sprawę z tego, że miłość to zalew dopaminy i proces chemiczny. Zwróć jednak uwagę na to, że dopamina zalewa nasz mózg nie tylko z powodu miłości. Taki sam efekt da zjedzenie dużej ilości czekolady, będzie on jednak krótszy. Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego sądzisz, iż w przypadku miłości ten proces chemiczny jest nietrwały??

Chaos_Angel:Dziękuje za tą miłą opinię. Jak już nadmieniłem wyżej, zdaje sobię sprawę iż miłość to chemia itd.Ale ja w swoim tekście podkreślałem kilkakrotnie że to metafora!! Poza tym, gdyby wszystko rozpatrywać z czysto naukowego pkt. widzenia, świat byłby bardzo szary i nudny;-)

Ava: Dziękuję za to miłe przyjecie i za tą obronę:-)Jeśli chodzi o Twoją wypowiedź, to zgadzam się
03 czerwca 2005, 08:26
Jesteś poprostu wrażliwy na świat i o wielu rzeczach nie umiesz zapomnieć. Mnie zabija przeszłość, jednak troche innego rodzaju. Dlatego staram się zamknąć drzwi, ale przed samym sobą chyba nie można uciec. Witam nowego blogowicza.
Ava => DonMario
03 czerwca 2005, 08:25
Cholera, czego Ty musisz być taki naukowy i doczesny? Nigdy w nic nie wierzyłeś? Poza tym Twoim zdaniem dwa razy byłeś \"mężczyzną\". Więc jak?
02 czerwca 2005, 22:12
Mario jak zawsze oskubie takie ładne rozmyślania z twórczego sensu... ale prawda, przywiązanie się dopaminowe to nic innego, jak czysto chemiczny fakt. Co nie zmienia faktu, że każdy ten stan lubi:)
02 czerwca 2005, 21:13
miłość to zalew dopaminy do mózgu.krótki proces chemiczny,powtarzalny,ale na pewno nie trwały.natura wpompowała nam ten stan,co by kod DNA był przekazywany w sposób niezakłucony,a proces ewolucji płynął bezwiednie.miłości towarzyszy głupi chichot ewolucji.ale możesz pomarzyć,że jest inaczej.

Dodaj komentarz