Archiwum czerwiec 2005


cze 23 2005 PARADOKS SOKRATESA cz.1
Komentarze: 3

Sokrates powiedział:"Wiem, że nic nie wiem"

Sprzeczność. Przecież gdy wiemy, że "nic" nie wiemy, to znaczy że już coś wiemy. Coś, nie może być jednocześnie niczym. To tak, jakby być w dwóch miejscach jednocześnie. Jeśli jestem tu, to nie mogę być tam. Paradoks!

Czyżby Sokrates był głupcem??

Niekoniecznie!

Ostatecznie każdą regułę potwierdza wyjątek....

poeta777 : :
cze 16 2005 EDI
Komentarze: 6

„…taki jeden co to chciał się zabić, ale mu nie wyszło, więc zabił się jeszcze raz – skutecznie.” – tak o Nim powiedziała moja sorka od polskiego... mgr. Małgorzata D. Z taką pogardą…Czyżby nie lubiła Stachury? A nawet jeśli Go nie lubi, czy to daje jej prawo do tego, żeby się tak o Nim wyrażać? Czy może gardzi Nim, bo popełnił samobójstwo? Przecież nie wie czemu to zrobił! Nie żyła w tamtych czasach! Nie może wiedzieć co On czuł! Czym się kierował! Co więc daje jej prawo do osądzania Go!?! – NIC!!! A nawet jeśli gardzi nim z innego powodu, to czy wolno jej swą opinię na jego temat wyrażać w taki sposób?!? Chyba powinna wziąć pod uwagę, że są ludzie, którzy Go cenią i szanują i takie słowa mogą ich urazić! I nawet jeśli Go krytykuje, to powinna wyrażać się o nim z szacunkiem. To samo dotyczy wszystkich ludzi.

 

Stachura Edward (1937-1979), polski poeta, prozaik. Syn rodziny emigranckiej, która 1948 powróciła z Francji. Studiował na KUL, ukończył 1965 filologię romańską na Uniwersytecie Warszawskim. 1969-1970 studiował w Meksyku-mieście tamtejszą literaturę i kulturę. Debiutował jako poeta 1957 na łamach dwutygodnika Uwaga. Zyskał wielką popularność w kręgach młodzieżowych po samobójczej śmierci, stając się pisarzem kultowym, głównie jako twórca piosenek

 

Styczeń Wojciech
Dla Stachury

Tak bardzo chciałbym, abyś żył
Abyś wędrował pośród traw
Byś nowe wiersze ciągle wił
Byś błądził w gąszczu ludzkich spraw

Wiem, w życiu wciąż szukałeś
Tak samo szukam ja
Wiem, czasem też płakałeś
Nie mogąc sięgnąć nieba

Na letnich łąkach pośród kwiatów
Wśród brudnych, dzikich morw przy torach
Wciąż szukam Twoich świętych śladów
Choć wiem, zniszczyła je ulewa

Pójdę do starej Potęgowej
Choć pewnie teraz jest wśród gwiazd
Odszukam Witka, twego kompana
Choć nie wiem, co z nim zrobił czas
*
Kochałeś liście Ty i kocham liście ja
Kochałeś wróbla dziób, dziób wróbla kocham ja
Twe imię to Wędrownik, wiem o tym, też to znam
Szukałeś sensu życia, poznałeś ludzki strach...

 

PS. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć kim jest Witek lub Potęgowa, niech przeczyta „Całą Jaskrawość”.

 

poeta777 : :
cze 02 2005 JAK KOCHA SERCE
Komentarze: 8

Jak kocha serce???

 

            Serce – zwyczajny organ w ciele, służący do pompowania krwi... Ale nie tylko! Sercem kochamy. Jest to oczywiście metafora. Czemu akurat serce? – Nie wiem. Być może dlatego, że serce to najważniejszy organ, bez którego nie moglibyśmy żyć. Mnie jednak zastanawia to JAK „kocha” serce.

            Wyobraźmy sobie taką sytuację: On ją kocha, Ona jego nie. On się o nią stara, zabiega o jej względy, Ona mu na to pozwala. On jej wyznaje miłość, Ona, że ma kogoś innego...

 

            Co On wtedy czuje??

 

            Twierdzi że jej nienawidzi i że nie chce jej więcej widzieć. Po jakimś czasie ponownie się zakochuje – tym razem szczęśliwie.

 

            Czy to jednak oznacza, że przestał kochać tą pierwszą dziewczynę??

 

NIE!!!

 

            Zdawało by się, że nie można kochać dwóch osób jednocześnie. Błąd!!! Wyróżniamy przecież kilka rodzajów miłości:

-          miłość do rodziny

-          miłość do przyjaciół

-          miłość do „tej drugiej połowy”

-          miłość do eks „drugiej połowy”

 

Jak to możliwe??

Tak samo, jak nigdy nie zapomina się pierwszej miłości!

Zawsze gdy rozpada się związek, każda ze stron zostaje w pewien sposób zraniona, co w rozwinięciu naszej metafory oznacza, że zranione ich serca. Jak każdy wie, czas leczy rany. Drobne rany goją się całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, co w sensie miłosnym oznacza, iż uczucie nie było prawdziwe. Jeśli się kogoś naprawdę kochało, rany są dużo głębsze. Rany takie pozostawiają blizny. Nasuwa się myśl, że nie można kochać czegoś, co przypomina nam o bólu i cierpieniu. Każda blizna ma jednak swoją historię. Nie przypomina więc ona tylko o punkcie kulminacyjnym, ale o całym związku. A w każdym związku są też dobre chwile – dlatego kochamy blizny, a tym samym osoby, przez które te blizny powstały... Kochamy jednak te osoby z czasu, kiedy byliśmy z nimi szczęśliwi.

 

            Wymieniłem cztery rodzaje miłości i zaczęło mnie zastanawiać, jak serce może je wszystkie pogodzić. Na początku pomyślałem, że serce jest czterodziałowe, więc na każdy rodzaj miłości przypada jedna część. Taka odpowiedź mnie jednak nie usatysfakcjonowała. Przecież miłość do „tej jedynej” nie jest równa miłości do rodziny czy przyjaciół – jest większa!!

Coś więc w mojej teorii się nie zgadzało. Wkrótce zdałem sobie sprawę z tego, co jest w jego wnętrzu, ale także to, co jest poza nim. Przecież nasze „eks” to blizny, a blizny są NA sercu! Idąc tym tropem ustaliłem...

...CO JEST CZYM

 

„Ta jedyna” – to krew, bo bez niej nie można żyć.

„Eks” – blizny (już uzasadniłem).

Przyjaciele – to opatrunki na sercu, są zawsze gdy ich potrzebujemy.

Rodzina – jest jak organizm, dzięki niemu serce może prawidłowo funkcjonować i rozwijać się.

 

poeta777 : :
cze 02 2005 WITAM!!!
Komentarze: 0

Bardzo dziękuję z odwiedzenie mojego bloga, którego postanowiłem założyć po przeczytaniu "Martyny" Janusza L. Wiśniewskiego. Zamierzam poruszać tutaj tematy bardzo zróżnicowane. Niestety, z powodu braku stałego dostępu do internetu, będę aktualizował tego bloga tylko raz w tytgodniu... w najgorszym wypadku raz na dwa tygodnie.

No... To chyba tyle:-)

poeta777 : :